Zbieram kolejne doświadczenia w zakresie edukacji finansowej w polskiej szkole. Tym razem odwiedziłem klasę II o profilu „technik ekonomista” w jednym z liceów ekonomicznych. Bardzo jestem wdzięczny nauczycielom tej szkoły, że zechcieli zorganizować takie spotkanie. A jest za co! Wciąż bowiem organizowanie pogadanek o zarządzaniu pieniędzmi w szkole to przełamywanie pewnego tabu, stereotypu kulturowego oraz instytucjonalnego. Wymaga zatem odwagi i otwartości umysłu! W Polsce nierzadko podstawowa edukacja finansowa kojarzy się z czymś nachalnym, skrajnie komercyjnym, a nawet niestosownym. W filmie zamieszczonym poniżej pokazuję, że można inaczej. O pieniądzach da się mówić spokojnie, metodycznie, ale i z pasją! Tak, aby młodzież słuchała. Oceńcie sami!
Jak inspirować nauczycieli do dobrej edukacji finansowej?
Mam dług wdzięczności wobec polskiego szkolnictwa! Tak, tak! Dług wdzięczności! Wiem, że wielu dorosłych ludzi twierdzi, że w szkołach podstawowych i średnich nie zdobywa się praktycznych umiejętności. Ja jednak nie jestem aż tak krytyczny. Owszem, było wiele rzeczy nieprzydatnych. Do dziś pamiętam lekcje biologii o budowie bakterii pantofelka oraz lekcje fizyki o masie odległych planet. Jednakże matematyki, podstaw języka angielskiego, pisania w języku polskim – a więc także podstaw logiki – nauczyłem się w podstawówce! Te elementarne umiejętności bardzo przydają się w finansach! Bez nich ani rusz! Dlatego noszę w sercu moich nauczycieli, choć zdaje się, że dla nich byłem często po prostu nieznośnym urwisem.
W mojej podstawówce było kilku nauczycieli z pasją. Chciało się im robić trochę więcej niż musieli. Dlatego oprócz regularnych lekcji – wiele było naprawdę interesujących – organizowali spotkania z ciekawymi ludźmi. Sam najbardziej zapamiętałem spotkania z profesorem Janem Miodkiem, alpinistami, żołnierzami. To były bardzo inspirujące „lekcje”. Co ciekawe, ludziom tym, pomimo napiętych terminarzy, chciało się przychodzić do dzieciaków, aby zachęcać do czegoś więcej niż przeciętne życie. Właśnie dlatego uznaję, że mam dług wdzięczności. Otrzymałem coś ekstra, całkowicie za darmo. Coś, co było po prostu gestem dobrej woli. Dostałem, więc próbuję także dawać od siebie. To takie moje spłacanie niefinansowego długu.
Przy okazji spotkań z dziećmi i młodzieżą „produkuję” także materiały edukacyjne – filmiki, scenariusze lekcji, wpisy na blogu. Mam nadzieję, że z czasem dotrą one do innych nauczycieli, którzy także chcą robić więcej, niż muszą, aby po prostu utrzymać pracę. Do nauczycieli, którzy rozumieją, że o finansach osobistych można mówić w elegancki, praktyczny i pociągający dla młodzieży sposób. To m.in. jeden z celów mojej mikro Akademii Finansów Osobistych (przeczytaj tutaj).
Polscy nauczyciele to wielka siła, która kształtuje przyszłe pokolenia
W polskich szkołach drzemie ogromny potencjał, chciałoby się powiedzieć, „pre-gospodarczy” lub „pre-ekonomiczny”. On jest oczywiście po części wykorzystywany, ale nie do końca i nie w pełnym zakresie. Jeśli chodzi o edukację finansową, polska szkoła mogłaby robić dużo więcej. Marzy mi się, aby spokojne, metodyczne, ale i pociągające lekcje o finansach osobistych weszły do programów szkolnych. Naprawdę, nie trzeba wiele zachodu, aby je zorganizować. Mogliby je prowadzić wychowawcy, nauczyciele matematyki, przedsiębiorczości. To zresztą jest kwestia drugorzędna.
Pierwszorzędna sprawa to sama paląca potrzeba wprowadzenia dobrej edukacji finansowej? Pisałem już o tym wcześniej (link do części I, części II i części III). W zakresie sportu, np. piłki nożnej, doskonale rozumiemy, że warto budować boiska typu „Orlik”. Aby wyłowić talenty na miarę Messi’ego, czy Ronaldo, trzeba od najmłodszych lat zachęcać do gry, jak najszersze rzesze dzieci i młodzieży. Im więcej młodzieży, tym lepiej. Tutaj działają już statystyka i prawa wielkich liczb. Jednakże, czy Polska ma aspirację podbijać Europę i świat piłką nożną? Sport jest niewątpliwie fascynujący, ale dzisiaj na świecie gra toczy się o coś innego, niż złote puchary mistrzostw footballu! Jako społeczeństwo i państwo funkcjonujące w dynamicznym i zglobalizowanym świecie bardziej potrzebujemy geniuszy przedsiębiorczości, niż geniuszy sportu!
Wiem, że wielu może powiedzieć, że pomimo braku edukacji finansowej w naszych szkołach i tak powstały takie polskie marki globalne jak „CD projekt”, „Asseco”, „Fakro” itd. Gdyby jednak przyjąć taki tok myślenie, to można by zakwestionować nie tylko sens budowy „Orlików”, ale i istnienia samych szkół oraz wszelkich instytucji państwowych. Edukacja finansowa to podstawa przedsiębiorczości. Bo kto nie umie zarządzać budżetem domowym, ten także nie będzie umiał zarządzać finansami w małej firmie. A bez kontroli finansowej i zarządczej rozpadnie się każde przedsiębiorstwo.
0 komentarzy